Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Film
Ostrzeżenie wynika z tego, że bardzo bym nie chciał być przez kogoś odebrany jako polecający wszystkie filmy które tutaj recenzowałem, skoro w recenzji przed nimi ostrzegałem.
Zwróciłem Ci uwagę wczoraj na to, że ta lista wprowadza w błąd i nic się nie zmieniło, stąd było to ostrzeżenie. Myślałem, że już tak zostanie.
Odpowiedz
REKLAMA:



Mówiłem ci że się tym zajmę. Ale mam też inne obowiązki w życiu.
"Mym sojusznikiem jest Moc, i potężnym sojusznikiem ona jest." -- Mistrz Yoda

Ze względu na prośbę jednego z Junior Member: nie odpowiadam na PW
Odpowiedz
No to tak jak ja:-)
Odpowiedz
@redhunter a może podawaj ocenę własną na końcu recenzji? Takie 10/10 lub inną skale nawet jak totalne gówno to skala może schodzić na -10/10. Taka propozycja Smile Trzeba dopracować.

Podziękowali: arkady1964
Odpowiedz
No mam z tym problem. Jakoś nie umiem przypisać konkretnej liczby do oceny filmu. Dlatego staram się je opisać a ocenę wyróbcie sobie Wy. Inaczej wystarczyło by napisać 7/10 i koniec.
No bo jak w liczbach ocenić np. świetną dziewczynę, inteligentną, ponętną, zadbaną tylko jak się zaśmieje to jak koń. Ile jej dać?
Podobnie z filmem. Jak ocenić punktowo takie arcydzieła jak Ziemia Obiecana, Bękarty Wojny, Lista Schindlera. Który z nich powinien mieć mniej a który więcej punktów?
Podobnie z tymi najgorszymi. Ile powinien mieć Smoleńsk, Niewidzialna wojna, 365 dni?
Mimo, że jestem inżynierem to nie umiem tak matematycznie podchodzić do oceny emocji i wrażeń.
Odpowiedz
(19-01-2023, 05:56 AM)redhunter napisał(a): (...)
No bo jak w liczbach ocenić np. świetną dziewczynę, inteligentną, ponętną, zadbaną tylko jak się zaśmieje to jak koń. Ile jej dać?
(...)

Dziewczynie bym dał 8/10. Wszelkie takie oceny są subiektywne, ponieważ dałem ocenę z własnego punktu widzenia.

Punktowa ocena jest tylko orientacyjna i to ma na celu, gdy jest stosowana w recenzjach. Dopiero szerszy opis daje większą wiedzę, jednak punktowa ocena, pomimo znacznego uproszczenia ma swoją zaletę, gdyż ułatwia wstępne rozeznanie się.  Czytający ocenę punktową ma świadomość, że nie jest to wyrocznia, ale subiektywna ocena...

Pozdrawiam
Odpowiedz
REKLAMA:



Dzisiaj mam film który ciężko sklasyfikować do jakiejkolwiek kategorii.
Na pewno jest to satyra na nasze społeczeństwo ale i film grozy, dreszczowiec i momentami komedia. Gorzka ale jednak.
Grupa wyselekcjonowanych gości, wypływa jachtem na zamkniętą dla innych wyspę z ekskluzywną restauracją, żeby zjeść u głośnego szefa kuchni kolację.
Za ciężko swoje zarobione pieniądze. Jest wśród tych gości i krytyczka kulinarna od której wiele zależy, są dobrze opłacane korporacyjne szczury, aktor ze swoją kochanko-sekretarką, kupiona na ten wieczór pani do towarzystwa i inni posiadacze pełnych portfeli.
Sama restauracja to dzieło sztuki, sposób przygotowywania dań to spektakl, zapowiedzi szefa kuchni to monologi wręcz teatralne. Goście zresztą mają odczucie, że nie są w restauracji tylko w teatrze i obcują ze sztuką najwyższych lotów. Trzeba przyznać, że serwowanie dań i one same robią piorunujące wrażenie. Tylko czy naprawdę goście są na widowni czy jednak nie na scenie?
Ten film to moim zdaniem trochę inne spojrzenie na wielkie żarcie, czy nawet na ostatnią wieczerzę.
Zagrane to jest wybitnie. Ralph Fiennes ze swoim zaburzonym w końcu spokojem i charyzmą oraz Anya Taylor-Joy która tutaj nie pasuje w zupełności ( oczywiście ona pasuje i to jeszcze jak, nie pasuje postać którą gra do miejsca w którym się znalazła) ale jako jedyna potrafi złamać scenariusz pisany przez mistrza ceremonii.
Polecam gorąco. Ogląda się ten aktorsko-kulinarny popis z dużą przyjemnością.


Podziękowali: totomasz
Odpowiedz


Córka.
I tak się powinno budować emocje w kinie. Atmosfera w tym dramacie psychologicznym jest gęsta i mroczna mimo że sceneria tej opowieści jest sielankowa.
Do małego, sennego miasteczka nadmorskiego na wypoczynek przybywa starsza pani. Jej leniwy pobyt zbiega się w czasie z przybyciem licznej rodziny, w której młoda matka przypomina jej nią samą. Patrzy na tą dziewczynę na plaży i widzi swoje błędy, traumy, niepowodzenia z tamtych lat. Te które ona sama zawiniła i których żałuje ale i te, z którymi po prostu jej nikt nie pomógł i samotnie z nimi przegrała.
Zagrane jest to cudownie. Olivia Colman i Jessie Buckley grające tą samą kobietę tylko w różnym czasie stanęły na wysokości zadania. W filmie gra też m.in. Ed Harris i robi to zacnie ale to panie tworzą ten film i wydaje mi się, że to głównie do nich też jest adresowany.  Ten film niezwykle sugestywnie potrafi grać na naszych emocjach. I pomyśleć, że to jest debiut reżyserki Maggie Gyllenhaal. Tak dojrzały obraz. Już się cieszę na jej kolejne filmy. Tylko oby z powodu reżyserowania nie przestała grać w filmach bo i jako aktorka jest przecież świetna.Wybitne kino.
Odpowiedz
Noc w przedszkolu.
Komedio-dramat. Tego rodzaju filmy lubię. Prawie teatr telewizji. Praktycznie jedność miejsca i akcji i mocno ograniczona ilość aktorów.
Niestety porównanie z takimi arcydziełami tego gatunku jak Rzeż, Ławeczka czy nawet Vlastnicy wypada blado.
Temat niezły. Mający luzackie podejście do życia, partner pielęgniarki z dzieckiem, trochę przez przypadek trafia do prywatnego, bardzo drogiego przedszkola na spotkanie rodziców. Dziecko jego kobiety ( nie jego) jest w tym przedszkolu dzięki ufundowanemu stypendium socjalnemu. Więc od razu mamy zderzenie dwóch różnych światów w sensie poziomu materialnego, statusu społecznego itd. Okazuje się, że to niby niewinne spotkanie rodziców ma drugie dno. To ma być ,, wyrok'' na jednym z dzieci. I zaczyna się zabawa, bo ten chłopak który do tej pory raczej interesował się tylko imprezami i trawą nie chce łatwo odpuścić i wdaje się w nierówny pojedynek z resztą rodziców. I mógł z tego wyjść naprawdę niezły film bo i intryga jest przednia i przekrój postaci biorących udział w tym dramacie jest świetny, tylko niestety zbyt to jest łopatologicznie podane. Za dużo teatralnych, przerysowanych gestów. Jakby reżyser nie wierzył w inteligencję i wrażliwość swojego widza i na siłę wciskał swoją wizję. I efekt jest moim zdaniem odwrotny od zamierzonego.
Wyszedł film średni. Niby dobrze się to ogląda, ale po seansie mamy niedosyt. Zamiast inteligentnie podanej farsy, mamy rubaszny humor spod budy z piwem. Musze pochwalić Zamachowskiego za autoironię. Moment kiedy w chwili szczerości ( wypity i najarany) opowiada o swoim nowym małżeństwie z młodą żona:,, Ale się wpier....em!'' cudny.
Odpowiedz
Ojciec chrzestny.
Co za film!
Nie do uwierzenia, że ta produkcja ma już 50 lat. A ogląda się to w dalszy ciągu świetnie. Jaki klimat.O niewielu filmach można coś takiego powiedzieć. Gra aktorów to coś niewiarygodnego. Poszczególne sceny które świat kina zapamięta na zawsze. Film ma prawie trzy godziny a wydaje się za krótki. No i ta muzyka.Nino Rota wspiął się tutaj na nieosiągalne innym wyżyny.
Mimo upływu lat polecam ten film wszystkim. Tym bardziej, że na jubileusz ukazała się w zeszłym roku wersja zremasterowana.


Może jeszcze warto dodać, że oprócz sukcesu artystycznego ten film odniósł także olbrzymi sukces finansowy. Produkcja z budżetem 6 mln USD zarobiła 250 mln USD! Wiecie jakie to były pieniądze 50 lat temu?
Dzisiaj grubo ponad miliard dolarów.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości