29-03-2022, 04:53 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-03-2022, 05:26 AM przez redhunter.)
Wszyscy moi bliscy.
Film w koprodukcji czesko-słowacko-polskiej.
Muzykę napisał Stokłosa, na ekranie widzimy Krzysztofa Kolbergera, Agnieszkę Wagner, Hannę Dunowską i Grażynę Wolszczak. Producentem m.in Pazura i młody Lubaszenko.A w głównych rolach naprawdę duże nazwiska czeskiego kina. I para urwisów którzy ,, robią ten film''.
Piękna, smutna opowieść o Czechosłowacji z 38r. Akcja dzieję się w niezwykle barwnej żydowskiej rodzinie w której jeden z braci jest wirtuozem gry na skrzypcach, jeden cyrkowcem, jeden lekarzem, jeden domorosłym wynalazcą a jeden rabinem. To historia ich rodzin w ostatnich miesiącach przed wybuchem II wojny światowej. Padają tam jakże aktualne i dzisiaj słowa. Kiedy zastanawiają się czy uciekać do Palestyny jeden z braci mówi, no nie przesadzajcie, mamy XX wiek, nikt się na coś takiego nie odważy.
Teraz mamy XXI i okazuje się, że nie za dużo się zmieniło.
Film świetny, wciągający widza w ten ich odchodzący świat. Małymi gestami, bez dramatycznych scen oddający grozę tamtego nadchodzącego ludobójstwa. I jeszcze w pierwszej i ostatniej scenie widzimy Nicholasa Winstona, który uratował prawie 700 żydowskich dzieci. Jednym z nich był ten jeden mały urwis.
Film w koprodukcji czesko-słowacko-polskiej.
Muzykę napisał Stokłosa, na ekranie widzimy Krzysztofa Kolbergera, Agnieszkę Wagner, Hannę Dunowską i Grażynę Wolszczak. Producentem m.in Pazura i młody Lubaszenko.A w głównych rolach naprawdę duże nazwiska czeskiego kina. I para urwisów którzy ,, robią ten film''.
Piękna, smutna opowieść o Czechosłowacji z 38r. Akcja dzieję się w niezwykle barwnej żydowskiej rodzinie w której jeden z braci jest wirtuozem gry na skrzypcach, jeden cyrkowcem, jeden lekarzem, jeden domorosłym wynalazcą a jeden rabinem. To historia ich rodzin w ostatnich miesiącach przed wybuchem II wojny światowej. Padają tam jakże aktualne i dzisiaj słowa. Kiedy zastanawiają się czy uciekać do Palestyny jeden z braci mówi, no nie przesadzajcie, mamy XX wiek, nikt się na coś takiego nie odważy.
Teraz mamy XXI i okazuje się, że nie za dużo się zmieniło.
Film świetny, wciągający widza w ten ich odchodzący świat. Małymi gestami, bez dramatycznych scen oddający grozę tamtego nadchodzącego ludobójstwa. I jeszcze w pierwszej i ostatniej scenie widzimy Nicholasa Winstona, który uratował prawie 700 żydowskich dzieci. Jednym z nich był ten jeden mały urwis.