26-12-2023, 08:51 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-12-2023, 02:07 PM przez redhunter.)
Duchy w Wenecji.
Znudzony detektyw Hercules Poirot udaje, że życie na emeryturze w tym pięknym mieście mu odpowiada.
Udaje przede wszystkim przed sobą samym. Pewnego dnia do jego strzeżonej i odcinającej go od świata twierdzy, puka stara znajoma, pisarka i trochę podstępem wyciąga go na halloweenowy bal do pięknej, nawiedzonej willi. Zamieszkuje ją była śpiewaczka operowa która nie może się pogodzić ze śmiercią samobójczą swojej córki. Oczywiście podczas balu okazuje się, że nic nie jest takie jakby się wydawało do tej pory, każdy ma coś za skórą, a trup ściele się gęsto. I Poirot jest w swoim żywiole.
Film ma cudowne zdjęcia. Szkoda, że akcja i gra aktorów nie robi już takiego wrażenia. Niestety to film co najwyżej poprawny.
A największy zawód to kreacja aktorska Kelly Reilly. Jak ktoś zna ją z Yellowstone to ta kobieta Anioł i Diabeł w jednej osobie tam aż skrzy na ekranie. Każda scena z jej udziałem to uczta. A tu? Nudna jak flaki z olejem. Jak reżyser mógł zmarnować taki potencjał?
Reszta aktorów też zresztą gra jakby za karę. No może młody Leopold Ferrier, Olga Seminoff i Tina Fey wyróżniają się na plus. Coś tu nudnawo Panie Branagh.
Znudzony detektyw Hercules Poirot udaje, że życie na emeryturze w tym pięknym mieście mu odpowiada.
Udaje przede wszystkim przed sobą samym. Pewnego dnia do jego strzeżonej i odcinającej go od świata twierdzy, puka stara znajoma, pisarka i trochę podstępem wyciąga go na halloweenowy bal do pięknej, nawiedzonej willi. Zamieszkuje ją była śpiewaczka operowa która nie może się pogodzić ze śmiercią samobójczą swojej córki. Oczywiście podczas balu okazuje się, że nic nie jest takie jakby się wydawało do tej pory, każdy ma coś za skórą, a trup ściele się gęsto. I Poirot jest w swoim żywiole.
Film ma cudowne zdjęcia. Szkoda, że akcja i gra aktorów nie robi już takiego wrażenia. Niestety to film co najwyżej poprawny.
A największy zawód to kreacja aktorska Kelly Reilly. Jak ktoś zna ją z Yellowstone to ta kobieta Anioł i Diabeł w jednej osobie tam aż skrzy na ekranie. Każda scena z jej udziałem to uczta. A tu? Nudna jak flaki z olejem. Jak reżyser mógł zmarnować taki potencjał?
Reszta aktorów też zresztą gra jakby za karę. No może młody Leopold Ferrier, Olga Seminoff i Tina Fey wyróżniają się na plus. Coś tu nudnawo Panie Branagh.